Na jednej z wykopaliskowych wypraw spotkała mnie bardzo emocjonująca przygoda.
Pojechałam do handlarza staroci odebrać zakupioną na allegro komodę a przyokazji zakręciłam się wśród drobiazgów.
Do mojego szperania dołączył się uprzejmy Pan , częstujący mnie papieroskiem ( na szczęście nie palę ) i,dopytujący czy w czymś pomóc i zachwalając to i owo ........
Wykorzystując dobrą wolę ,zapytałam czy nie mają zbędnych starych kluczy od mebli , uprzedzając jego odmowę dodałam " mogą być nawet połamane " i tu usłyszałam "ZŁAMANE, NA CO PANI ZŁAMANE KLUCZE ? "
Śmiejąc się do rozpuku Szanowny Pan Szef ( jak się okazało ) poszedł do pracowników i przekazał moje pobożne życzenie , na co padła odpowiedź: " Połamanych kluczy i sztućców mamy całe wiadro , ile Pani chce ?
Myślałam że się uduszę z radości .
Już miałam krzyczeć że wszystkie.
Nie zdążyłam, bo.....
..... po kilku minutach poszukiwań owego wiadra okazało się że jeden z pracowników zaniósł go na złom !!!!!!
Poczułam się jak małe dziecko któremu odebrano nie jego zabawkę ......
Na pocieszenie dostałam 2 ułamane klucze i obietnicę że odtąd będą dla mnie zbierać wszystkie połamańce.
Jeszcze tego samego wieczoru , wykorzystałam swoje skarby.
obok fotografii mojej prababci
na nutach z 1918 r
Nie wiem czy kiedyś przejdzie mi ta myśl , o tym domniemanym skarbie......,
a może odszukam to złomowisko ?